Wojna w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku
Walka o władzę rozegra się w poniedziałek w murach Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
Kolegium Elektorów głosować będzie nad dwoma wnioskami. Pierwszy
dotyczy odwołania prorektora ds. kształcenia i rozwoju - prof. Andrzeja
Suchanowskiego, drugi zaś odwołania rektora uczelni - prof. Tadeusza
Hucińsiego. Huciński żółtą kartkę od swoich pracowników otrzymał już
wcześniej, w lipcu br. Wtedy to elektorzy po raz pierwszy głosowali nad
wnioskiem o jego odwołanie. Pozostał na stanowisku, bo do usunięcia go
zabrakło jednego głosu. Czy dziś Huciński otrzyma czerwoną kartkę? Za
jego odwołaniem musi być 75 proc. elektorów.
Przedstawiciele władz uczelni zdecydowanie nie chcą się, przynajmniej na razie, wypowiadać w tej sprawie.
- Proszę zadzwonić w poniedziałek, gdybym dziś coś powiedział,
byłoby to nieeleganckie - mówi prof. Waldemar Moska, jeden z dziekanów.
W podobnym tonie wypowiada się także drugi z nich, prof. Andrzej
Szwarc. Przedstawiciele senatu AWFiS wystosowali specjalne oświadczenie
w tej sprawie. Czytamy w nim m.in., iż do czasu ostatecznych
rozstrzygnięć, ze względów etycznych, nie będą oni wchodzić w żadną
polemikę, która narazi na szwank godność i dobre imię uczelni. Oporów
przed wypowiadaniem się w kwestii odwołania Hucińskiego nie ma jednak
prof. Wojciech Przybylski, były rektor uczelni, dziś jej pracownik, ale
nie będący ani elektorem, ani też członkiem senatu.
- Dla dobra sportu, uczelni i studentów sam powinien odejść, a nie
czekać, aż zostanie odwołany. Nie ma doświadczenia w zarządzaniu ludźmi
i skutki są takie, jakie są. Jak ma zarządzać uczelnią, jeżeli 90 proc.
kadry jest przeciwko niemu? - pyta były rektor.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, iż lista zarzutów, które senat
uczelni kieruje przeciw Hucińskiemu, jest dłuższa. Dotyczą one m.in.
niegospodarności, psucia atmosfery na uczelni i publicznego naruszania
dobrego imienia pracowników AWFiS. Przeciwnicy Hucińskiego twierdzą
np., iż, w momencie, gdy uczelnia znalazła się w trudnej sytuacji
finansowej, rektor zakupił dla siebie służbowe auto za 130 tys. zł,
mając do dyspozycji inny, ledwie 3-letni samochód. Zarzucają mu także
wprowadzanie dysproporcji płacowych wśród pracowników naukowych
zajmujących równorzędne stanowiska, dysproporcji sięgających nawet 300
proc. Twierdzą również, że Huciński, po tym, jak zlikwidował kilka
katedr, miał zatrudniać, na drugim etacie, profesorów z innych uczelni.
Płacone im stawki miały być z kolei wyższe od stawek otrzymywanych
przez profesorów zatrudnionych tylko na jednym etacie. Osobną sprawą
jest wniosek złożony przez Hucińskiego, a dotyczący odwołania
Suchanowskiego.
- Pan Huciński chciał wystawić mnie na przetarg. Zaproponował, że
jak my wycofamy wniosek o jego odwołanie, to on wycofa wniosek o moje
odwołanie. Poniekąd mnie ta sprawa nawet cieszy, bo traktuję to jako
test zaufania, którym darzą mnie pracownicy uczelni - mówi "Dziennikowi
Bałtyckiemu" Suchanowski.
<www.naszemiasto.pl>
ostatnia aktualizacja: 2009-10-05