Gdański student popedałował na olimpiadę do Pekinu
O godz. 9.30 Krzysztof Skok, 29-letni student Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, wsiadł na rower i wyruszył w drogę z Sopotu do Pekinu. Na miejsce dotrzeć chce 8 sierpnia, czyli w dniu ceremonii otwarcia olimpiady. Do pokonania ma około 15 tys. km.
To moja pierwsza tego typu podróż. Czy ostatnia? Tego nie wiem, po prostu chcę zrealizować swoje marzenie. Założyłem sobie, że dojadę rowerem do Pekinu i chcę to wprowadzić w życie - mówił wczoraj, tuż przed odjazdem.
Przygotowania do wyprawy trwały niemal rok. Szukanie sponsorów, analiza wszystkich możliwych tras, kompletowanie sprzętu - wszystko to zajęło studentowi około pół roku. Później przyszedł czas na trening. - Zacząłem w listopadzie. Zależało mi na tym, aby codziennie pokonywać określoną odległość w określonym czasie. Na początek jeździłem dziennie 45 km, zawsze starając się zmieścić w 2 godz. Później zacząłem zwiększać odległości i obciążenie roweru - dodaje Skok.
Szczególnie to ostatnie było niezmiernie ważne, gdyż cały sprzęt, który student zabrał ze sobą w podróż, waży około 40 kg. Najcięższe okazały się części zamienne. - Musiałem je zabrać, żeby uniknąć sytuacji, kiedy rower wysiądzie mi w miejscu, z którego do najbliższego sklepu ze sprzętem będę miał około 100 km - tłumaczy.
Jednym z marzeń Krzysztofa jest obejrzenie olimpijskiej rywalizacji kolarzy szosowych. Co ciekawe, jest to jedna z nielicznych dyscyplin, do oglądania których nie będzie potrzebny bilet wstępu na olimpiadę. Wyprawę patronatem objął Polski Komitet Olimpijski.
- Jestem podróżnikiem , jadę na olimpiadę. Konfliktów politycznych nie chcę w to w żaden sposób mieszać - stwierdził.
Trasa podróży
Wczoraj Krzysztof Skok przejechał odcinek z Sopotu do Malborka. Dziś rusza dalej, na wschód. Droga prowadzić będzie przez Litwę, Łotwę i Rosję, a dalej także przez Mongolię.
Student każdego dnia planuje pokonać odcinek długości ok. 150 km. Mimo to zatrzymywać się będzie na dłużej w kilku większych miastach, m.in. w Wilnie, Daugavplis, Moskwie, Irkucku, Ułan Bator, Datong oraz w Szanghaju. Pekin, który jest miejscem docelowym podróży, nie będzie jej końcem. Jeżeli Skokowi starczy sił, a rower wytrzyma, to po pobycie na olimpiadzie wyruszy w dalszą drogę, aż do Władywostoku.
Dopiero tu planuje zsiąść z roweru i przesiąść się na pociąg.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w domu Krzysztof Skok pojawi się 3 września, po 150 dniach podróży.<www.gdansk.naszemiasto.pl>
ostatnia aktualizacja: 2016-09-02